Ziemniaki Hasselback

Kto mnie zna wie, że ziemniaki darzę miłością czystą i bezgraniczną. Jestem im wierna od lat i przygotowuję je w przeróżnych wersjach. I, co więcej! Walczę z przekonaniem, że są tuczące i małowartościowe. Bo nie są.

Dlatego kto jak to, ale ja musiałam wypróbować przepis na ziemniaki Hasselback. Zresztą, pieczone ziemniaki to moja specjalność, można by rzec, że w tym zakresie osiągnęłam wyżyny kulinarne.

Ale do rzeczy. Pieczone ziemniaki Hasselback od zwykłych różnią się tym, że są cienko ponacinane. A pomiędzy plasterki można włożyć masło, przyprawy czy ser i tym samym całość zaromatyzować. Sam przepis pochodzi ze Szwecji, a w Polsce robi furorę. Mnie jednak…

…rozczarował. Nie zrozum mnie źle, tak podane ziemniaki z piekarnika są dobre. No właśnie, po prostu dobre. I mogą sprawiać problemy podczas pieczenia, ponieważ ma się wrażenie, że trwa to w nieskończoność (warzywa muszą być w całości). Ale, wyglądają za to bardzo efektownie. Idealne jako dodatek do obiadu podczas rodzinnej uroczystości, gdy chcesz zabłysnąć czymś bardziej wykwintnym, a jednocześnie przy tym się nie narobić.

Ja podaję przepis na „klasyczne” ziemniaki pieczone, bez sera czy masła. Jeśli jednak będziesz chciał z nimi zaszaleć, to pamiętaj, żeby takie dodatki dodawać na koniec pieczenia, ponieważ w innym wypadku mogą się nieco przypalić.

I co istotne, staraj się do tego wybierać małe sztuki, aby szybciej się upiekły.