Jak często eksperymentujesz z sałatkami? Wiesz, co robić, aby były sycące, a nie przypominały przysłowiowego jedzenia dla królika? To proste – wystarczy dodać kaszy, makaronu, strączków czy kurczaka. I potem bawić się składnikami, bo prawie każde połączenie jest smaczne. A sałatka ze szpinakiem i suszonymi pomidorami to już z pewnością.
Dla odmiany użyłam komosy ryżowej, bo quinoa coś ostatnio niezbyt często pojawia się w mojej kuchni. A szkoda, bo ma sporo białka. Dlatego jak zamarzyła mi się sałatka ze szpinakiem, to od razu wiedziałam, co zrobić, by była pełnoprawnym posiłkiem, a nie tylko nudnym dodatkiem do obiadu.
Czy warto ją zrobić? Przekonajmy się! Są suszone pomidory, orzechy (tutaj pekan, ale możesz je zastąpić, ja w wyborze orzechów kierowałam się głównie ich potencjalną atrakcyjnością fotograficzną) i pyszny winegret. Czego chcieć więcej? Dobra, to jeszcze nie koniec. Moja sałatka ze szpinaku na lunch czy kolację ma 11 g białka, 20 g tłuszczu i 60 g węglowodanów. Nieźle, jak na żarcie dla królika, prawda?
A jak już ją zrobisz, to wskakuj na sam koniec wpisu, gdzie opisują jedną śmieszną sytuację z Facebookowych grup.
Ilość porcji: 4
Czas przygotowania: 30 min
Kalorie (na porcję): 450 kcal
Składniki
- 200 g szpinaku
- 200 g komosy ryżowej
- 60 g suszonych pomidorów z zalewy
- 100 g orzechów pekan
- 1 łyżka octu balsamicznego
- 2 łyżki soku z cytryny
- 1 łyżeczka miodu
Przygotowanie
- Komosę ryżową ugotuj według przepisu na opakowaniu. Po ugotowaniu przepłucz zimną wodą, aby szybciej schłodzić kaszę.
- Suszone pomidory pokrój w paski.
- Wymieszaj ocet balsamiczny, sok z cytryny i miód.
- Wymieszaj komosę ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i orzechami. Przed podaniem polej sosem.
Szpinak – kalorie, witaminy. Dlaczego warto jeść szpinak?
Szpinak dostarcza 23 kcal w 100 g. A 100 g to naprawdę sporo, uwierz mi. Masz więc pierwszy powód, dla którego warto go jeść. Jest bogaty w witaminę C, żelazo (a przy okazji wspomnę, że żelazo bardzo lubi się z witaminą C), kwas foliowy oraz potas. Co ciekawe, to też dobre źródło magnezu. A zwróć uwagę na to, że moja sałatka ze świeżego szpinaku ma również orzechy, jest to więc doskonała pożywka dla mózgu. Oprócz tego ma witaminy A, E (witamina młodości) oraz K. Tutaj wspomnę, że witaminy A, E i K są rozpuszczalne w tłuszczach, więc dodatek oliwy czy innego dobrej jakości, nierafinowanego tłuszczu jest nie tylko wskazany, ale wręcz konieczny!
Teraz już wiesz, dlaczego warto jeść szpinak. A żeby Ci to uprościć, podaję kilka pomysłów na jego wykorzystanie:
- ravioli ze szpinakiem
- naleśniki ze szpinakiem
- zielona zupa krem
- sałatka z arbuzem, bobem i fetą
- tagliatelle w sosie winnym z krewetkami
- kurczak w sosie z gorgonzoli
- makaron w sosie curry
Trochę się tego zebrało, co? A pomyśleć, że kiedyś od niego stroniłam…
Na koniec mam jeszcze anegdotkę i moje zdrowo-żywieniowe wynurzenia. Tworząc dla Ciebie ten przepis, przypomniała mi się pewna sytuacja. Na jednej z Facebookowych grup pojawił się przepis na naleśniki szpinakowe, których autorka przekonywała, że to sprytny sposób na wprowadzenie tego wątpliwej sławy przysmaku do dziecięcego menu, całkiem sprytnie zresztą. Argumentowała, że warto, bo szpinak ma wiele wartości odżywczych. Na co ktoś skomentował „Inne warzywa też mają dużo wartości odżywczych”. Faktycznie, mają. Odpowiedź autorki wpisu: „Wiem, ale mój post jest o szpinaku”. Nie mogłam się powstrzymać i napisałam „Szach mat”.
I dlaczego o tym wspominam? Bo każdy produkt ma jakieś wartości odżywcze. Na dobrą sprawę można by się upierać, że popcorn jest zdrowy, bo przecież też ma witaminy. Ale w codziennym odżywianiu chodzi to, żeby te składniki urozmaicać. Raz skubnąć szpinak, innym razem jarmuż, by na końcu dorwać się do ukochanych ziemniaczków.
Nie wiem jak Ty, ale ja lubię sprawdzać, jakie wartości odżywcze ma dany składnik i je tak trochę „szufladkować”. Potem, jak gotuję, to myślę, a dziś użyję komosy, bo ma dużo białka. Albo: tutaj dorzucę pietruszkę, ma witaminę C, podbije mi wchłanianie żelaza ze szpinaku. I koniec końców jem wiele różnych warzyw z różnymi wartościami odżywczymi. A jeśli ktoś podaje mi sposób na to, jak „upchnąć” coś, za czym nie przepadam, w pysznym daniu, to nie trolluję, tylko korzystam. A Ty?
You must be logged in to post a comment.