Masz ochotę na coś słodkiego? W takim razie zamiast iść do sklepu po niezdrowe słodycze, zachęcam Cię do przyrządzenia tych błyskawicznych ciasteczek. Nieskromnie przyznam, że te wyszły wyjątkowo pysznie! Myślę, że przyczynił się do tego dodatek soli – ostatnio eksperymentuje w ten sposób i coraz bardziej przekonuje się do tego, że wbrew pozorom przyprawa ta podbija słodki smak. Niby wiadomo o tym od dawna, ale ja jakoś nie przepadałam za tym połączeniem.
Wracając do ciasteczek, nie będę oszukiwać, że są one jakoś bardzo fit. W końcu jest w nich sporo miodu, syropu klonowego i orzechów, które bynajmniej nie słyną z niskiej zawartości tłuszczy. Ale ja uważam, że lepiej jest sięgnąć po taki produkt i pod przepisem wytłumaczę dlaczego. To będzie jedna z moich pogadanek, ot takie rozważania.
No i jeśli zachowasz umiar, to taki deser nie spowoduje, że Twoja figura na tym straci. Po prostu staraj się nie zjeść zbyt wiele kawałków na raz. Ja akurat nie mam z tym problemu, bo u nas słodycze zjada głównie Piotrek, dla mnie mało co zostaje…
Ilość porcji: 20
Czas przygotowania: 30 min
Kalorie (na porcję): 155 kcal
Składniki
- 70 g słonecznika
- 50 g wiórków lub chipsów kokosowych
- 70 g migdałów w płatkach
- 50 g ryżu preparowanego
- 100 g orzechów laskowych (podprażonych, obranych ze skórki i posiekanych)
- 150 g syropu klonowego
- 100 gram płynnego miodu
- 1 łyżeczka soli
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
Przygotowanie
- Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
- Wymieszaj słonecznik, wiórki kokosowe, migdały, orzechy laskowe oraz ryż preparowany.
- Dodaj miód i syrop klonowy*, wymieszaj całość tak, aby słodziła dokładnie oblepiły pozostałe składniki.
- Masę przełóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i rozprowadź na grubość ok. 1,5 cm.
- Piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 20 min.
- Ostudź ciasto.
- Rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej. Polej nią batoniki z jednej strony i poczekaj, aż zastygnie.
- Pokrój ciasto na kawałki**.
* Można użyć 250 g syropu klonowego, zamiast dodawać miodu. Mi się akurat syrop klonowy skończył, dlatego w przepisie znalazł się także miód…
** Masa po upieczeniu będzie ciągnąca się, wtedy lepiej jej nie kroić. Warto poczekać aż całość ostygnie, stanie się zwarta.
Fit słodycze ze sklepu – dlaczego nadają się do wyrzucenia?
Zdarza mi się kupować gotowe słodkości ze sklepów. Nigdy nie ukrywałam, że mam słabość do Princessy kokosowej, Kinder Bueno czy do truskawkowych lodów Magnum w polewie z białej czekolady. Lecz każdorazowo sięgając po nie dokładnie wiem, co jem, a ich producenci dla odmiany nie próbują mi wmówić, że sięgam po super zdrowy produkt.
Inaczej jest jednak z fit słodyczami. Ciasteczkami owsianymi, wafelkami „bez cukru”, batonikami proteinowymi. Można je znaleźć w zwykłych marketach, w klubach fitness (bo dzięki tym batonikom nabierzesz energii, a jednocześnie zachowasz smukłą sylwetkę), a także w sklepach ze zdrową żywnością.
A czy one są naprawdę takie fit? No cóż, to zależy. Czasami nawet mają w miarę mało kalorii. Mniej niż proponowane przeze mnie ciasteczka. Ale co poza tym?
Pozwolę sobie podać wybiórczo składniki „zdrowych, fit” słodyczy wybranych na chybił trafił: sukraloza, glikozydy stewiolowe (to substancje słodzące, dzięki którym produkt jest „bez cukru” – nigdy nie występują w pojedynkę, zawsze jest ich kilka), utwardzony tłuszcz palmowy, syrop fruktozowy, syrop glukozowy (znowu substancje słodzące), syrop sorbitolowy, sztuczne aromaty, maltodekstryna, dekstroza plus oczywiście konserwanty i substancje spulchniające oraz pochłaniające wilgoć.
Powiedz mi, ile z tych składników używasz w swojej kuchni? A ile jesteś w stanie świadomie odczytać, bez sięgania do internetu? Pewnie niewiele.
Nie lubię, gdy producenci sprzedają towar „opakowany” w fit, zdrową, niskokaloryczną powłoczkę. A w środku niewiele jest składników, które z naturalnymi mają coś wspólnego.
Wydaję mi się, że jak już naprawdę chcemy sięgać po coś bardziej słodkiego, kalorycznego, niezdrowego, to mniejszą szkodę wyrządzi nam biały cukier i mąka pszenna, niż ta chemia. I wiedząc, że coś nie jest do końca fit (jak np. te Kinder Bueno), większość osób potrafi zachować zdrowy rozsądek. Ale jeśli coś jest „bez cukru” czy „niskokaloryczne”, to przecież można zjeść tego więcej, prawda?
I można by oczywiście wysunąć argument, że każdy ma swój rozum i czytać umie, ale ja wcale nie uważam, że każdy powinien się interesować żywieniem, składem produktów spożywczych. I takiego nabijania w butelkę nie lubię.
You must be logged in to post a comment.