Wegetariańskie spaghetti bolognese

Najbardziej klasyczne dania z makaronem to… [dokończ zdanie]. No oczywiście, że spaghetti bolognese. Sos, który kochają (prawie) wszyscy, choć u mnie w wersji, która może nie każdemu się spodoba – bez mięsa.

To dlaczego nazywam go bolognese, a nie napoli? Z prostego powodu – pomijając mięso, używam pozostałych, tradycyjnych składników. Bo mało kto wie o tym, że na ten sos składa się także seler naciowy i marchewka. Też nie wiedziałeś? Nic nie szkodzi, ja również nie urodziłam się z tą wiedzą (chyba tylko prawdziwi Włosi wyssali to z mlekiem matki). Natomiast kilka lat temu uświadomiła mnie koleżanka, która język włoski, a także i kuchnię (jakże by inaczej), po prostu kocha.

A więc dziś trochę pod prąd, czyli wegetariańskie spaghetti bolognese, z pieczarkami. Jeśli wolisz pozostać przy klasycznej wersji, nic nie szkodzi – znajdziesz u mnie naleśniki bolognese. Wystarczy, że naleśniki zamienisz na makaron i pomysł na obiad gotowy.

Szybko przypomnę też jeszcze, jak ugotować makaron. Co prawda pisałam o tym kilka razy, ale nie podejrzewam, że każdy z zapartym tchem śledzi i zapisuje wszystko, co tu piszę. Sprawa jest prosta. Wodę gotujesz, ale bez soli. Tę dodajesz dopiero po zagotowaniu, inaczej będziesz czekać dłużej, a przecież to ma być szybki obiad. Wkładasz makaron, gotujesz tyle…, ile jest napisane na opakowaniu. Za to NIGDY nie dodajesz oliwy do wody. Makaron się nie sklei, jeśli go raz czy dwa zamieszasz, a oliwa sprawi, że sos będzie z niego spływał. A tego nie chcemy, racja? Dobra, przynajmniej ja nie chcę, dlatego do własnych rad sumiennie się przykładam.