Gdy podawałam przepis na spaghetti alla puttanesca, to pisałam, że ten makaron oraz tapenada nie powinny mi smakować, ponieważ… nie lubię ich głównych składników. I nadal będę podtrzymywać to zdanie. Ale jednocześnie jest do doskonały przykład na to, że czasami nie smak danego składnika jest najważniejszy, lecz sposób jego przygotowania.
A wracając do tapenady, jest to pasta, której bazę stanowią oliwki, kapary oraz oliwa z oliwek. Co ciekawe, zawsze byłam przekonana, że jest to typowa włoska przystawka, a okazuje się, że pochodzi z… Prowansji. No ale inne kuchnie ją zapożyczyły i dopasowały do swoich tradycji.
Zwykle traktuję tę pastę jako dodatek do pieczywa – wystarczy do tego pokroić świeżą bagietkę, by uzyskać najlepszą przekąskę na imprezy. I u nas tak właśnie jest, bo tapenadę zwykle przygotowuję na włoskie wieczory. A co najzabawniejsze, to akurat jedyne danie, które ja robię, bo resztą zajmuje się… Piotrek. W praktyce, gdy ja popijam prosecco i rozmawiam z przyjaciółmi, on praktycznie nie odchodzi od piekarnika, doskonaląc swoje umiejętności w zakresie pieczenia pizzy.
Na koniec na zachętę dodam, że tapenadę przygotowuje się nie dłużej niż kilka minut, a potem wszyscy się nią zajadają. Więc do dzieła.
Składniki
- 200 g czarnych, wydrylowanych oliwek*
- 30 g kaparów
- 2 ząbki czosnku
- 4 fileciki anchois
- 1/4 szklanki oliwy
Przygotowanie
- Wszystkie składniki należy zmiksować na gładką masę.
You must be logged in to post a comment.