Lubisz azjatyckie zupy? Ja, pomimo tego, że są ostre i rozgrzewające, mogę je jeść nawet latem! I choć jestem z tych, którzy zupę muszą mieć zmiksowaną na gładki krem, to akurat w przypadku azjatyckich potraw lubię, jak coś w nich pływa.
A do moich ulubionych propozycji należy ramen, tylko… w nieco innym wydaniu. Ale od początku. Generalnie ramen to japoński rosół z makaronem i dodatkami. Zwykle podaje się go z jajkiem, boczkiem, wodorostami i jakąś zieleninką. Mi taka wersja jednak w ogóle nie smakuje. Dlaczego? Z dwóch powodów.
Po pierwsze – boczek. Zjem go jedynie w postaci bardzo cieniutkiej i bardzo spieczonej. Cały kawał mięsa odpada. A po drugie – wodorosty. O ile boczek mogłabym po prostu wyciągnąć z zupy, bo nie mam nic do jego smaku, o tyle wodorosty sprawiają, że rosół ten jest dla mnie niejadalny. To zresztą jeden z powodów, dla którego nie lubię sushi. I jak się też w sumie okazuje, ze względu na Hashimoto w ogóle nie powinnam ich jeść. I dlatego w moim przepisie nie znajdziecie sosu sojowego (jest na czarnej liście jako numer 1), choć tego akurat bardzo żałuję… Jeśli jednak Ty lubisz tę przyprawę, to śmiało ją dodaj. Wystarczy jedna łyżka, tylko wtedy uważaj z ilością soli.
Składniki
- 500 ml bulionu wieprzowego
- 5 plasterków imbiru
- 2 łyżki sosu rybnego
- 2 łyżki octu ryżowego
- 1 łyżka pasty curry
- 150 g makaronu typu ramen lub chow main
- 1 pak choi
- 1 łyżka czarnego sezamu
- 1 łyżeczka oleju kokosowego
- marynowane kolby kukurydzy
- 1 jajko
Przygotowanie
- Bulion gotuj na małym ogniu z imbirem, sosem rybnym i octem ryżowym. Pod koniec gotowania (po ok. 15 min), dodaj pastę curry i całość gotuj jeszcze 2-3 minuty.
- Ugotouj makaron według przepisu na opakowaniu.
- Rozgrzej na patelni olej kokosowy, dodaj liście pak choi, sezam, podsmażaj 3-4 minuty.
- Ugotuj jajko na miękko.
- Bulion podawaj z pak choi, jajkiem, kolbami kukurydzy i kolendrą.
Jod a Hashimoto
Jeśli sprawdzicie w wyszukiwarce hasło „jod a Hashimoto” to znajdziecie wiele artykułów, w których jest napisane, że wodorosty to idealny dodatek do diety osób chorych na Hashimoto, ponieważ są bogatym źródeł jodu. A ja napisałam, że z tego powodu właśnie nie powinnam ich jeść. Ha! Czy to moje niedoinformowanie? Niekoniecznie.
Faktem jest, że niedobór jodu może powodować problemy z tarczycą. Zresztą jest to jeden z powodów, dla którego zaczęto w Polsce jodować sól – aby uzupełnić ten składnik. W praktyce jednak, o czym coraz częściej alarmują osoby, które zajmują się badaniem osób chorych (a nie jedynie powtarzaniem informacji aktualnych kilkadziesiąt lat temu), że nadmiar spożycia jodu może intensyfikować reakcję układu odpornościowego, który atakuje zdrową tarczycę.
Co więcej, rzadko zdarza się, żeby osoby chore na Hashimoto miały niedobór jodu. Zaleca się częściej, aby odstawić sól jodowaną na rzecz morskiej czy himalajskiej, a także ograniczyć spożycie m.in. wodorostów i spiruliny. Więcej na ten temat znajdziesz w książkach Izabelli Wentz, która przytacza różne badania na ten temat. Moim zdaniem jej publikacje to aktualnie najlepsze źródło wiedzy dla osób z Hashimoto.
You must be logged in to post a comment.