Zdrowy styl życia może oznaczać wszystko i nic. Dotyczy różnych, codziennych sfer, wyborów. Jest celem, który wiele ludzi chce osiągnąć, lecz zwykle kończy się to na pierwszych kilku próbach. Dlaczego? Bo chcą mieć wszystko szybko i łatwo. A tak się niestety nie da. Dlatego chciałam pokazać, jak ja powoli zmieniałam swoje nawyki, dzięki czemu sprawiłam, że w pewnych obszarach żyje mi się lepiej.
- Zdrowy styl życia – dlaczego zmieniłam swoje nawyki?
- Metoda małych kroków
- Zdrowe jedzenie
- Naturalna pielęgnacja
- Dom bez chemii
- Zero waste
- Wysokiej jakości ubrania
Zdrowy styl życia – dlaczego zmieniłam swoje nawyki?
Moje podejście do życia zmienia się już od kilku lat, powoli ewoluuje. Zaczęło się od jedzenia – zaczęłam czytać etykiety, bardziej starannie wybierać produkty, które wkładam do koszyka. Owszem, do dziś zdarzają mi się spożywcze grzeszki, ale to są sporadyczne przypadki, a nie codzienność.
Potem zaczęłam wprowadzać różne naturalne metody pielęgnacji. Szczególnie jeśli chodzi o włosy, bo odkąd pamiętam, były sianotowe, nic się z nimi nie dało zrobić (pomogły płukanki). Ale to tak naprawdę tylko kilka drobnych kroczków, żadne wielkie zmiany.
Te nadeszły odkąd dowiedziałam się, że choruję na Hashimoto, a moja tarczyca jest już dość mocno zniszczona. Wtedy, wiadomo, czytałam różne informacje w Internecie, ale najlepszym źródłem informacji była dla mnie książka dr Wentz „Hashimoto. Jak w 90 dni pozbyć się objawów i odzyskać zdrowie”. Dzięki niej zrozumiałam, że z różnych stron atakują nas toksyny i choć na niektóre rzeczy nie mam wpływu, to na inne tak. I mogę pomóc mojemu organizmowi radzić sobie z nimi, skoro mój układ odpornościowy jest tak nadszarpnięty, że… atakuje moje własne narządy.
A czy to wszystko nastąpiło w jeden dzień? Oczywiście, że nie. Dlatego pokażę Ci, jak wprowadzałam kolejne zmiany.
Metoda małych kroków
Nie będę odkrywcza. Najlepiej sprawdza się metoda małych kroków. Jeśli nagle rzucamy się na głęboką wodę i chcemy zmienić wszystko od razu, to braknie nam środków, pieniędzy i zapału zanim minie miesiąc.
Ja wprowadzałam te zasady, które na dany moment wygodnie i bezproblemowo mogłam wprowadzić. Powoli wyrzucałam chemię z mojego domu, zamieniałam kosmetyki na te bardziej naturalne. I tak od dwóch lat, a tak naprawdę jeszcze sporo pracy przede mną, bo nie na wszystko jestem gotowa.
Dużą pomocą są też dla mnie różne poradniki. Jak nie marnować jedzenia, jak pielęgnować skórę, jak się odżywiać. Nawet jeśli na dany moment nie wykorzystam w pełni wiedzy, jaką mi dostarczają, to mogę do nich wracać i na nowo czerpać informacje.
Zdrowe jedzenie
O jedzeniu mogłabym pisać i pisać. Że przetworzone produkty są złe (chociaż i tak każdy z nas czasami po nie sięga), że trzeba sprawdzać skład, kupować naturalną żywność. Ale do tego wszystkiego trzeba dojrzeć.
U mnie zaczęło się od planowania posiłków, co dokładnie przedstawiłam w innym wpisie, więc nie będę drugi raz pisać tego samego. Co ciekawe, zaczęłam to robić odkąd wyprowadziłam się z domu i wynikało z mojego przyzwyczajenia do pewnych standardów. A jakich? Obiadów w rozsądnej porze (14-15). Moja mama pracuje zmianowo i jeśli przychodziła do domu przede mną, zabierała się za obiad. A gdy to ja byłam pierwsza, no cóż, musiałam zakasać rękawy do roboty. Ale tym samym jadłam regularnie w określonych porach.
No ale jak nie ma mamy, a narzeczonego (wtedy jeszcze chłopaka), dopiero trzeba przysposobić do gotowania, to należy sobie jakoś radzić. A robienie zakupów po pracy i zabieranie się dopiero wtedy za posiłki nie wchodziło w grę. Więc zaczęłam planować z tygodniowym wyprzedzeniem i gotować dzień wcześniej na 2-3 dni.
A co do zdrowych produktów. Eksperymentując z kuchnią wegetariańską, odkryłam wiele nowych smaków, potraw, które są pyszne i zdrowe. Mając wiedzę zdobywaną od kilku lat, wiem też, jak kupować, żeby nie jeść utwardzonego tłuszczu i różnych innych takich “smaczków” na co dzień.
Ale jest jeden problem – zwykle naturalna żywność kosztuje więcej. Dlatego większość osób wciąż kupuje w marketach. Ja to powoli zmieniam, korzystając z możliwości, jakie daje Lokalny Rolnik. To akcja polegająca na możliwości kupowania bezpośrednio u rolników, przy czym zamówienie dostarczane jest do punktów dostaw. Takie zakupy są trochę droższe, ale nie tyle, co np. na bio bazarach. A ja mam świadomość, że jem lepiej.
Naturalna pielęgnacja
Drugim krokiem była naturalna pielęgnacja. Planuję przygotować wpis o moich sprawdzonych domowych kosmetykach oraz płukankach i maskach do włosów, tam podam Ci kilka przepisów.
Obecnie w moim domu jedynymi gotowymi kosmetykami jest szampon do włosów (bez SLS i SLES), kem do twarzy (nie czuję się gotowa na jego samodzielną produkcję) oraz zmywacz do paznokci (naturalne metody nie sprawdziły się). Oprócz tego kupuję pastę do zębów (bez fluoru i SLS – tak, tak, w pastach też znajduje się ten paskudny składnik). I tyle – resztę robię sama, a w mojej łazience znajduje się minimum produktów. Efekt? Moja skóra, odkąd pamiętam nieustannie przesuszona, nie ma już tego problemu, a cera jest ładniejsza, niż jeszcze kilka lat temu.
A co zmieniam? Kosmetyki kolorowe. Te naturalne są drogie i trudno dostępne. Nie zawsze też spełniają tak dobrze swoją rolę, jak drogeryjne. Ale ostatnio zamieniłam podkład na mineralny, to samo planuję zrobić z korektorem i pudrem. Powoli, sukcesywnie, w miarę możliwości.
Dom bez chemii
Z domową chemią jest podobnie, jak z kosmetykami. Większość z nich robię sama, mam nawet dla Ciebie kilka przepisów.
A co najśmieszniejsze, okazało się, że ten aspekt mojego życia udało się zmienić w najprostszy sposób, bo takie produkty są szybkie do przygotowania. Trzeba jedynie kupić kilka składników, które są tanie i łatwo dostępne w Internecie.
Przegrałam jedynie z płynem do naczyń – ten naturalny nijak się nie sprawdzał. A po kilku tygodniach złośliwych komentarzy ze strony Piotrka musiałam ustąpić i przyznać się do porażki.
Zero waste
Dojrzewam też do idei zero waste, aczkolwiek w tym aspekcie dopiero raczkuję. Nie pakuję warzyw w sklepie w woreczki foliowe, tylko trzymam je luzem, zawsze chodzę z materiałową torbą na zakupy. Słoiki po różnych produktach wykorzystuje do przechowywania… innych produktów (to jest w ogóle genialna myśl – słoiki są szczelne, nie muszę się więc martwić, że w kaszy lub w mące zalęgną mi się jakieś robaki, a kupowanie szklanych pojemników jest po prostu kosztowne).
Powoli przekonuje też Piotrka do segregacji śmieci, a jak już kupuję coś plastikowego, to staram się, aby było to wielorazowego użytku (np. butelki). Ale jak już pisałam – tu mam jeszcze duże pole do popisu. Przy okazji polecam też profil na Instagramie @szafasztywniary – znajdziesz tam wiele „zero wastowych” inspiracji.
Wysokiej jakości ubrania
Najgorzej jest u mnie z ubraniami. Wiem, że lepiej byłoby kupować te od polskich projektantów, z naturalnych materiałów. Że więcej warte są 3 wysokiej jakości sukienki, niż 10 z sieciówek. Ale prawda jest taka, że dopiero niedawno oduczyłam się takiego spontanicznego kupowania czegoś, czego nigdy potem nie założę.
W tym wypadku przyjęłam zasadę, że do kasy pójdę tylko z tym, co zapewnia efekt „wow”. Że po prostu założę to na siebie i będę pewna: tak, chce to mieć. Bez zastanawiania się, sprawdzania, czy na pewno dobrze leży. I piszę tu zarówno o prost im t-shircie, jak i efektownej sukience. Dzięki temu kupuje mniej, a jak coś znajdę w internecie, to najpierw się „prześpię” z tą myślą i dopiero na drugi dzień zadecyduję.
Kupuję dobrej jakości buty, na kilka sezonów – w tym zakresie faktycznie udało mi się osiągnąć jakieś efekty. Podobnie jest z bielizną. Ale z pozostałymi? Najczęściej i tak do koszyka trafia kolejna rzecz z sieciówki. Z jednej strony ze względu na cenę, a z drugiej dlatego, że czasami po kobiecemu chcę pochodzić po sklepach, a wiadomo – najłatwiej dostępne są te w centrach handlowych.
I choć mam coraz większą świadomość, jeśli chodzi o moją garderobę, to jednak nad tym aspektem muszę najwięcej popracować.
Podsumowując: chciałam pokazać na moim przykładzie, że można coś zmienić na lepsze w swoim życiu – to tylko i wyłącznie kwestia naszego wyboru. I nawet jeśli zmiany te miałyby trwać kilka lat, to dają one wiele satysfakcji i sprawiają, że nie tylko lepiej czujemy się sami ze sobą, ale też wpływamy na nasze otoczenie, środowisko.
You must be logged in to post a comment.