fbpx
Jak zorganizować gotowanie?

20 listopada 2019

Jak zorganizować gotowanie?

Dla niektórych gotowanie jest jak walka, a kuchnia to pole bitwy. Zlew pełen naczyń, kuchenka brudna od sosu pomidorowego i danie, które nie wyszło tak, jak wyjść powinno, może zniechęcić każdego. Lecz nie martw się – przybywam z odsieczą i pokazuję, jak zorganizować gotowanie.

Planowanie posiłków i tygodniowe zakupy

Będę powtarzać to do znudzenia, ale kluczem do sukcesu jest planowanie posiłków – zresztą poświęciłam temu zagadnieniu osobny wpis, nie będę się więc za bardzo powtarzać. Ja wiem, że na początku wydaję się to zbyt trudne i czasochłonne, lecz szybko nabierzesz wprawy. Nie będę Cię też zachęcać do tego, abyś na każdy dzień tygodnia wymyślał coś innego, bo i sama tak nie robię. Gotuję na dwa, trzy dni, dzięki czemu oszczędzam sporo czasu.

Jak mam już przygotowane posiłki, to na ich podstawie robię listę zakupów – używam do tego aplikacji na telefon Listonic, którą współdzielę z Piotrkiem, on więc też może dokonywać wszelkich zmian w liście. A potem robię zakupy na cały tydzień. Nie ma nic bardziej frustrującego, niż szybka wizyta w sklepie po pracy, a potem gotowanie od razu po przyjściu do domu, gdy jest się już głodnym.

Przygotowywanie składników do gotowania

Jeśli masz już zaplanowane posiłki i wiesz, jakie składniki będą potrzebne, to uwzględnij, czy nie musisz niektórych składników przygotować wcześniej. Co mam na myśli? Np. rybę, która musi się rozmrozić czy ciecierzycę, która trzeba namoczyć.

Tygodniowe menu zawsze spisuję w kalendarzu, dlatego oraz razu zaznaczam, co muszę zrobić danego dnia. Dzięki temu o niczym nie zapominam.
A jak przebiega u mnie gotowanie? Wszystko zależy od tego, czy posiłki robię na co dzień, czy na imprezy. Przedstawię każdy z tych sposobów.

Gotowanie na co dzień

Gotowanie na co dzień

Wiem, że niektórzy polecają, aby wszystkie składniki do danej potrawy przygotować wcześniej. Posiekać zioła, pokroić i obrać warzywa, zamarynować mięso. Ja jednak nigdy tego nie stosuję, a to z jednego prostego powodu – ten sposób generuje wiele naczyń. A ja zmywać nie lubię.

Więc jak się za to zabieram? Sprawdzam najpierw przepis (lub, gdy sama go wymyślam, wcześniej dzielę go sobie na etapy). W pierwszej kolejności przygotowuje to, co wymaga najdłuższej obróbki. W czasie, gdy bulion się gotuje lub ziemniaki pieką w piekarniku, obieram, kroję i siekam.

I tutaj mam taką małą wskazówkę.

Nie obieraj tego, czego obierać nie trzeba, np. ziemniaków. Zapomnij też o krojeniu wszystkiego w perfekcyjną kostkę. Naprawdę myślisz, że ktoś będzie jadł Twoje danie z linijką w ręku? Owszem, na ważne uroczystości warto się może nieco bardziej postarać, ale na co dzień? Bez sensu.

Co więcej, jeśli tylko się da, to używam jak najmniejszej ilości naczyń. Całe danie przygotowuje na jednej patelni, w jednym garnku, wszystko kroję na jednej desce (chyba że chodzi o mięso lub ryby, wtedy zawsze używam plastikowej deski, która służy wyłącznie w tym celu).

I jak już wspominałam, gotuję na dwa, trzy dni. Wszystko od razu porcjuję i przekładam do pojemników. Tylko, co istotne, jeśli potrawa jest ciepła, to najpierw trzeba ją całkowicie wystudzić (np. na balkonie, żeby nie tracić miejsca w kuchni). Jeśli będzie gorąca, zacznie parować, a następnie, woda będzie się skraplać. To idealne wręcz środowisko do namnażania się bakterii, które sprawią, że potrawa szybciej się zepsuje. A tego nie chcemy, prawda?

Dzięki temu, przychodząc po pracy do domu, wyciągam tylko odpowiedni pojemnik i całość podgrzewam. Czasami gotuję ryż lub makaron, bo to wolę robić na bieżąco.

Gotowanie na imprezy

Gdy mam coś gotować na imprezy, to włącza się u mnie tryb perfekcjonistka. Wszystko musi być pyszne, ładnie podane. Dlatego wtedy cały plan przygotowań wygląda trochę jak strategia bitewna. Ale po kolei.

Na początek odsyłam Cię do wpisu, w którym wyszczególniam, co przygotować na imprezę. Tam znajdziesz sporo pomysłów. Bo właśnie od nich trzeba zacząć. Warto je sobie spisać, żeby o niczym nie zapomnieć. Następnie przygotowuję listę zakupów, aby mieć wszystko gotowe, gdy nadejdzie ten… dzień.

Jeśli jest taka możliwość, część rzeczy przygotowuje dzień wcześniej, niezależnie od tego, jak dużo tego jest. Wynika to głównie z tego, że nie należę do osób, które lubią życie na krawędzi i robienie wszystkiego na ostatnią chwilę. Ale Tobie też to polecam, bo nie ma nic bardziej frustrującego, niż spędzenie całego dnia w kuchni na przygotowaniach do urodzin, domówki i potem padanie ze zmęczenia, gdy przyjdą goście.

Na karteczkach samoprzylepnych rozpisuje sobie każde danie – co po kolei trzeba robić. Karteczki przyklejam na szafkach kuchennych i jak coś jest ukończone, to je wyrzucam. Natomiast na drugiej kartce, już nieco większej, planuje, od czego zacząć. Oczywiście najpierw wyszczególniam to, co wymaga najdłuższej obróbki, potem przechodzę do mniejszych zadań.

I w ten sposób powoli realizuję mój plan. Czemu tak robię? Bo jak masz kilka dań do zrobienia, a nie jesteś zawodowym kucharzem (ja nie jestem), to nietrudno się pogubić, zapomnieć o czymś. A ja nie lubię takiego zamieszania w kuchni. I dzięki temu zwykle wszystko szybciej kończę, mam czas na to, aby się zrelaksować podczas kąpieli, zrobić makijaż. Lubię takie kobiece rytuały i lubię dobrze wyglądać na imprezach. Tylko muszę mieć na to czas.

Wspólne gotowanie

Z tego, co pisałam wcześniej, można by odnieść wrażenie, że wszystko robię sama, jak ten biedny Kopciuszek. Ale są jeszcze kulisy, ponieważ w przygotowaniach pomaga mi mój narzeczony.

Co prawda na co dzień gotuję ja, ale w tym czasie zmywa Piotrek (ile bym dała za większą kuchnię, w której zmieściłaby się zmywarka). Czasami, gdy mam gorszy dzień i chce mi się płakać na samą myśl, ile posiłków mam przygotować (tak, tak, też tak mam), Piotrek też mi wtedy pomaga i nagle wszystko idzie szybciej.

Oczywiście przed imprezami również jest angażowany, nie ma lekko. Czasami sprząta mieszkanie, innym razem pomaga mi w kuchni, a niekiedy… to on niej rządzi (jest u nas pizzaoilo). Chociaż mam trochę z Zosi Samosi podczas gotowania, to jednak nie uważam, że wszystkie obowiązki należą do mnie.

Ja oczywiście wszystko zrobiłabym lepiej i szybciej (ekhm, znów ten perfecjonizm), to jednak delegowanie części zadań sprawia, że gotowania na co dzień i na imprezy nie jest przykrym obowiązkiem.


Te przepisy mogą Ci się spodobać

Aioli

Aioli

Aioli to delikatny, prowansalski sos czosnkowy. I jak dla mnie jest to kwintesencja tego, co najlepsze, czyli w praktyce… majonezu i czosnku – cóż poradzę, że uwielbiam obie te rzeczy? Klasyczne aioli robi się na bazie świeżego czosnku, żółtek oraz oleju lub oliwy z oliwek […]

Sałatka BLT

Sałatka BLT

BLT to skrót od Bacon, Lettuce i Tomatoes. W ten sposób określa się słynną, angielską kanapkę, którą ja postanowiłam zamienić w… sałatkę! Zobacz, jak ja przygotować w kilku prostych krokach.