Tegoroczne upały mnie dobijają. Gdy przychodzę do domu (w pracy jest klimatyzacja), szybko robię się marudna, zmierzła, po prostu zołzowata. Odżywam trochę na wieczór, co kończy się tym, że późno chodzę spać i rano wstaję niewyspana. To, co mnie ratuje, to… herbata parzona na zimno. Hit tego lata! Codziennie na wieczór robię dwie wersje – zieloną i czerwoną. A potem przez cały dzień walczymy z Piotrkiem, kto jej więcej wypije (ja jestem na przegranej pozycji, bo on pracuje w domu).
Przygotowanie takiej herbaty wymaga od Ciebie minimum wysiłku. Ba! Więcej się namęczysz w przypadku tradycyjnie parzonego naparu, dlatego koniecznie ją wypróbuj. I jeśli tak jak ja, za zieloną herbatą w sumie to nawet nie przepadasz, nie zapomnij o takich dodatkach jak plastry pomarańczy czy cytryny. A jak chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat cold brew (bo tak profesjonalnie nazywa się ten sposób parzenia), to zapraszam na koniec wpisu. A teraz czas na konkrety.
Składniki
- 3 łyżeczki zielonej/czerwonej herbaty
- 2 łyżeczki melisy (opcjonalnie, ja dodaję dla smaku)
- 1 litr przefiltrowanej wody
- 3-4 plasterki cytryny
- 3-4 plasterki limonki
Przygotowanie
- Do szklanej butelki wsyp herbatę oraz melisę (jeśli używasz). Pamiętaj, aby użyć do tego herbaty liściastej, nie w torebkach.
- Zalej liście przefiltrowaną wodą.
- Odstaw butelkę do lodówki na 6-10 godzin*.
- Po tym czasie dodaj plasterki cytryny oraz limonki**, odstaw jeszcze całość na 20-30 min, aby herbata nabrała ich aromatu.
- Odcedź liście z naparu przy pomocy sitka o gęstych oczkach.
* Najlepiej jest rozpocząć parzenie wieczorem, wtedy rano herbata będzie gotowa. Z moich obserwacji wynika, że czerwona herbata może parzyć się krócej (6 godzin), ponieważ jest mocniejsza. Zielona herbata potrzebuje dłuższego parzenia (8-10 godzin).
** Nie dodawaj od razu limonki i cytryny, aby herbata mogła się zaparzyć. Ponadto jeśli cytrusy zbyt długo w niej przebywają, często nabiera goryczy.
Cold brew – co to jest i na czym polega?
Cold brew to jest, uogólniając, metoda parzenia na zimno. Wyróżnia się cold brew tea, jak w tym przypadku oraz cold brew coffee, na który również mam dla Ciebie przepis. Polega to tak naprawdę na namaczaniu liści herbaty lub ziarenek kawy tak długo, aby oddały swój aromat oraz cudowne właściwości.
Napar przyrządzany w ten sposób jest delikatniejszy w smaku i ma tę przewagę nad np. herbatą mrożoną, że nie trzeba parzyć liści we wrzątku, po czym schładzać go. Minusem jest czas przygotowania, nie ma on jednak znaczenia, jeśli postąpisz zgodnie z moimi wskazówkami i wstawisz napój na noc do lodówki.
W przypadku cold brew tea, herbata zawiera mniej teiny, nie ma również tak cierpkiego smaku. W moim odczuciu, Pu-Erh parzony w ten sposób jest znacznie smaczniejszy, nie ma ziemistego aromatu, który mi zawsze przeszkadzał.
Na koniec mam też ciekawostkę – w sklepach znajdziesz specjalne butelki do cold brew. Charakteryzują się tym, że posiadają w środku siteczko do którego wsypuje się susz. Wtedy naparu nie trzeba odcedzać. Jednak są one dość kosztowne (najtańsze znalazłam za 60 zł, standardowo kosztują ok. 130 zł), dlatego ja wolę przygotowywać napój w zwykłym wazonie z Ikea za… 10 zł (o ile się nie mylę). Mam również takie nieduże siteczka, dlatego przecedzanie nie stanowi dla mnie problemu.
You must be logged in to post a comment.