Jesienią i zimą, gdy świeżych warzyw jest jak na lekarstwo, często robię zupy z pieczonych warzyw korzeniowych, które są sycące, odżywcze i rozgrzewające. A moim faworytem jest… zupa z gruszki i pietruszki.
Przyznam, że kiedyś to połączenie nie było dla mnie oczywiste. Po raz pierwszy taki krem jadłam w jednej z restauracji – nie ja go zresztą wybierałam, to była zorganizowana uroczystość i menu już było przygotowane.
Nie muszę chyba pisać, że zachwyciłam się jej smakiem? Z jednej strony jest on delikatny, z drugiej gruszka nadaje słodycz, a pietruszka (której ja nawet nie lubię) lekko ostrzejszego aromatu.
Nie byłabym też sobą, gdybym nie próbowała jej potem odtworzyć w domu. I nieskromnie przyznam, że mi się udało. Raz nawet zaprosiłam znajomych na obiad i podałam tę zupę – wśród gości był kolega, który zawsze niechętnie podchodzi do tego typu „wynalazków”. Początkowo nie wiedział co je i bardzo mu smakowało. A gdy w końcu powiedziałam, że w środku jest gruszka, nie chciał uwierzyć.
Przekonany? To do dzieła!
Składniki
- biała część jednego pora
- 1 cebula
- 2 gruszki
- 6-7 pietruszek
- 750 ml bulionu
- 100 ml mleka kokosowego lub śmietanki kremówki
- sól, pieprz
Przygotowanie
- Piekarnik nagrzej do 200 stopni, funkcja góra-dół.
- W międzyczasie obierz cebulę, gruszki, pietruszkę.
- Piecz wszystkie warzywa oraz gruszkę przez 30 min.
- Do garnka przełóż upieczone warzywa i gruszkę, zalej bulionem i następnie całość zagotuj.
- Na koniec dodaj mleko kokosowe, dopraw zupę solą i pieprzem i zblenduj ją na gładki krem.
Dlaczego warto jeść zupy na śniadanie?
Jeśli obserwujesz mnie na Instagramie, to pewnie zdążyłeś zauważyć, że często jem zupy na śniadanie. Zwykle jak o tym mówię, to wiele osób się dziwi – dla nich zupa może być na obiad, kolację, ale na śniadanie?
Ja na to wpadłam po lekturze jednej z książek Marka Zaremby. Jedzenie ciepłych zup na śniadanie to świetny sposób na rozgrzanie organizmu, szczególnie zalecane jest to zimą. Ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mój organizm jest wychłodzony, dopóki nie zaczęłam mierzyć temperatury częściej, niż tylko podczas choroby. Jak się okazało, permanentnie wynosiła poniżej 36,6 stopni, natomiast wprowadzenie tej jednej praktyki wiele zmieniło.
Ale jest jeszcze kilka zalet. Zupy warzywne są lekkostrawne, po takim posiłku czuję się lekko. Do tego nawadniają już od rana i zapewniają porządną dawkę wartości odżywczych. Ja osobiście mam tylko dwie uwagi.
Po pierwsze, mi zjedzenie miski zupy zabiera sporo czasu. Szczególnie, że mam brzydki nawyk picia kawy od razu po wstaniu. Dlatego w dni, w które planuję zupę na śniadanie, wstaje kilka minut wcześniej, bo po prostu jedzenie zajmuje mi więcej czasu.
A po drugie, jeśli zupa składa się z samych warzyw, to szybko robię się po niej głodna, a mam dość jasno określone pory posiłków. Wtedy muszę uwzględnić dodatkową przekąskę (np. w postaci warzyw lub owoców), która pozwala mi przetrwać do drugiego śniadania lub… przygotowuję zupę z wkładką. Najczęściej jest to kasza jaglana, która również ma właściwości rozgrzewające, a do tego pasuje do wszystkiego.
You must be logged in to post a comment.