Mam dwie główne słabości, jeśli chodzi o przekąski: to frytki (z tego jestem znana, w każdym miejscu muszę je wypróbować) oraz popcorn. Z tym drugim jest o tyle fatalna sprawa, że robi się go w 5 min, nie trzeba niczego kroić, smażyć czy piec. Więc pewnie się już domyślasz, co za przekąska do filmu czy piwa u mnie króluje.
Zawsze robię popcorn w garnku, ale kiedyś była to droga przez mękę. Przypalał się, albo ziarenka nie chciały się „spopcornować”. Wyobraź sobie teraz mój zawód. Ja też sobie współczuję. Z czasem jednak odkryłam tajemnice popcornu idealnego i Ci ją zdradzę. Ale zanim do tego przejdę, ucz się na moich błędach, czyli jak na pewno nie robić popcornu.
Jak nie robić popcornu?
Olej do popcornu musi być. Wiem, że pewnie starasz się „oszczędzać” kalorie, ale uwierz mi, ta jedna łyżka naprawdę nie zrobi wielkiej różnicy. Dlatego, zawsze, ale to zawsze, go dodawaj.
Popcorn wrzucaj na nierozgrzany olej. Może to oczywista oczywistość, nie wiem, ale pamiętam, że kiedyś najpierw go rozgrzewałam, potem wrzucałam ziarenka i dziwiłam się, że wszystko się przypala. A potem! Eureka! Zadziałało.
I trzecia rzecz, nie śpiesz się. Przyswojone? Super. Zobacz, jak zrobić popcorn w garnku.
Wyjątkowo nie podaje składników, bo… nie ma sensu. Proporcje na oko, oto moja dewiza podczas robienia popcornu!
Ilość porcji: tyle, ile tylko chcesz
Czas przygotowania: 5-10 min
Popcorn kcal: 374,8/100 g
- Przygotuj duży garnek z podwójnym dnem.
- Wlej do garnka ok. jedną łyżkę oliwy. Wsyp preferowaną ilość popcornu (w tym wypadku uznaję zasadę, że im więcej, tym lepiej, w końcu popcorn tak szybko znika).
- Ustaw garnek na najniższej mocy palnika – olej powinien się powoli rozgrzewać. Zamieszaj co jakiś czas garnkiem.
- Gdy ziarenka zaczną strzelać, możesz nieco zwiększyć moc palnika. Potrząsaj garnkiem, aby ziarenka się nie poprzyklejały do dna i równomiernie zrobiły.
- Wyłącz palnik, gdy zauważysz, że ziarenka wystrzeliwują pojedynczo.
- Poczekaj chwilę – TADADAM – popcorn gotowy.
- Posól popcorn jeśli chcesz.
Popcorn – gdzie kupić?
Pytanie wydawałoby się z pozoru z tych głupich. No bo jak to, gdzie kupić popcorn? W sklepie. Ale nie mój drogi, to wcale nie jest takie proste, o czym przekonałam się niejednokrotnie, jeżdżąc w sobotę wieczorem od sklepu do sklepu i wychodząc z pustymi rękoma. Otóż okazuje się, że aby zrobić popcorn w domu bez użycia mikrofali, trzeba się nieźle nachodzić.
I oto trafiamy do sedna problemu – w większości sklepów można dostać wyłącznie popcorn do mikrofali. Co się okazuje, często ten w ziarenkach jest niedostępny w popularnych marketach (patrz: Biedronka), a nawet w dużych sklepach.
Z doświadczenia mogę polecić dwa miejsca: nieduże, osiedlowe sklepiki (nie sieciowe) oraz (tadadam, uwaga, będzie lokowanie produktu), w Auchan. Muszę przyznać, że na tym supermarkecie jeszcze nigdy się nie zawiodłam, a na moje nieszczęście, jest zaledwie 10 min pieszo od mojego domu. Tam, ekhm, polecam od razu zakupić porcję 500 g.
Czy popcorn jest zdrowy? Popcorn a odchudzanie
Popcorn to słona przekąska, a ta, jak wiadomo, nie powinna być zdrowa. Ha! A jednak! Nie będę się tu rozpisywać, jakie to wartości odżywcze mają ziarenka kukurydzy, bo nie czarujmy się, nikt po nie nie sięga jako składnik zdrowej i urozmaiconej diety.
Ale nie można też o nim powiedzieć, że jest niezdrowy, nawet gdy smażysz go na tej łyżce oleju. A ile ma kcal popcorn? 374,8 kcal w 100 g. Dla pokazania Ci pewnej skali podkreślę, że szklanka popcornu waży ok. 8 g i zawiera 31 kcal. Ile szklanek jesteś w stanie zjeść? Myślę, że połowa porcji, czyli 50 g popcornu (nieco ponad 6 szklanek), to aż nadto.
Wciągnął Cię film i już zjadłeś zawrotną, nawet jak na mnie, ilość 100 g popcornu? To nadal mniej kalorii, niż wtedy, gdy zjesz 100 g chipsów (a nie oszukujmy się, kto kończy na 100 gramach?).
Więc jak to jest z tym popcornem podczas odchudzania? Z pewnością zjadając popcorn do filmu, nie zaprzepaścisz swojej pracy i nie przytyjesz od razu. Ważne, aby uwzględnić tę przekąskę w bilansie kalorycznym oraz nie sięgać po nią zbyt często. I, jeśli towarzyszy jej piwo czy wino, to niestety, smutna prawda jest taka, że napoje też musisz wliczyć do bilansu. Powtórzę tu za moim guru dietetycznym, Moniką Ciecielską (słynną Dr Lifestyle – jeśli jeszcze jej nie znasz, to musisz ją poznać), to, że Ty nie liczysz kalorii, nie oznacza, że one się nie liczą.
You must be logged in to post a comment.